Nie zauważyłem dziury i przejechałem dosyć szybko, usłyszałem walnięcie i potem słyszę że coś mi obciera w nadkolu. Zatrzymałem się i patrzę a prawa strona prawie leży na ziemi
Już myślę sprężyna pękła czy cuś, no nic podniosę i zajrzę. Ku mojemu zdziwieniu samochód podnosi się a koło jakby przyklejone w nadkolu razem z nim. Jak już tak wisiał to szarpnąłem za felgę i odbił do dołu, pojechałem normalnie dalej. Trochę tylko ścięło oponę. Cały czas jeżdżę, w sumie nic się nie dzieje ale sytuacja co najmniej dziwna. Po tym wszystkim byłem na przeglądzie, obydwa amory z przodu po 71%, więc niby dobre. Diagnosta mówi że nie ma się do czego przyczepić. Mechanik też zaglądał i też ciężko mu było coś powiedzieć, wygląda ok. Myślałem że to nic takiego ale ostatnio trafiło się tak drugi raz, przy 40 na godzinę na jakimś dołku. Wygląda na to że będzie się to dziać za każdym razem gdy amortyzator dojdzie do pozycji maksymalnego ugięcia.Miał ktoś taki przypadek? Koszt regeneracji w nagengast 650 zł bo to ADS. Gdybym miał bliżej to bym tam podjechał i pogadał, ale przez telefon nic nie załatwię, też nie wiedzą co jest grane póki dokładnie nie obejrzą. Tak to będę bez auta przez jakiś tydzień i z kilka stów lżejszy, a może to po prostu jakaś pierdoła.
Jakieś pomysły?
