Wahania i obawy nad zakupem konkretnego egzemplarza
: 27 mar 2012, o 09:59
Witam wszystkich!
Na forum jestem nowy, a właściwie zarejestrowałem się tu głównie po to, abyście pomogli mi rozwiać wątpliwości i pomóc w podjęciu właściwej decyzji.
Przejdę od razu to meritum, trzymajcie się, bo wiem, że za to co chcę napisać, mogę zostać z linczowany, ale mam prawo do własnego zdania!
Otóż waham się nad zmianą na MB W210 Elegance sedan E270 2001 rok automat, a przesiadałbym się z....Fiata Stilo 1,9 jtd 115KM 2003 rok manual.
OK! Tak wiem, jak mogę w ogóle porównywać Fiata do Mercedesa, tak?
Otóż mogę drodzy Państwo, a nie bierze się to znikąd. Ogólnie Fiat to marka, która towarzyszy nam od lat 90, wiadomo najpierw mały fiat, potem fiat 127, później 2xTipo 1.4 i teraz Stilo. Na Stilo zdecydowalismy się, w nadziei, ze będzie sie on sprawowal tak samo dobrze jak wymienione Tipo, bo naprawdę, życzę sobie, żebym z każdym innym samochodem miał tyle "problemów" co z tymi Typami. Jedynie rdza im brała nadkola tylne, no ale raz, że auta 20letnie, a poza tym chyba i wada konstrukcyjna, bo nie tylko nasze cierpiały na tą przypadłość.
Stilo natomiast ma blachy ocynkowane i nie widziałem, żeby ktokolwiek narzekał na rdzę, a na pewno nie dzieję się to tak jak, z całym szacunkiem, w przypadku W210
Z Fiatem odpukać poważnych problemów nie ma, ale trzeba by było też jakiś grosz zainwestować, np. wymienić poduszki pod silnikiem.
Ale tak w ogóle dlaczego waham się nad zmianą aut skoro mam tak zacnego Fiata, tak? Już wyjaśniam, przejechałem się tym mercedesem tydzień temu i pierwsze co wprawiło mnie w głęboki szok to...wyciszenie wnętrza! Po prostu zrobiłem lalkę ze zdziwioną miną i przez całą, 10minutą podróż, wyglądałem jak karp wyjęty z wody. Cisza jak makiem zasiał, żadne wibracje nie przenoszą się na kabinę, z zewnątrz nie dochodzą żadne odgłosy, toż to szok! A ponoć nie jest to jakaś super kulturalna jednostka. Nigdy nie byłem przekonany do automatów, raczej z tego względu, gdyż słyszałem, że są fajne dopóki jeżdżą, gorzej gdy zaczną się psuć, bo raz że ciężko to naprawić, a dwa, że ostro to łupie po kieszeni. Naczytałem się o tym sporo no i chyba, używając ASB z mózgiem, a samochodu nie jako holownika, pamiętając przy tym o wymienia filtra i oleju, to tragedii nie ma...Masa auta spora, ale jednak po przesiadce ze 115 koni do 170 no to cztery litery urywa (aż zaczął migać taki duży wykrzyknik na desce, to chyba od ESP?), a przyspieszałem bez kick-downa, bo dopiero niedawno wyczytałem na forum, że coś takiego istnieje. Fiat ma dobre hamulce, ale w Mietku, jako że nie jestem przyzwyczajony do 2 pedałów, chciałem przyhamować lewą nogą, która do tej pory obsługiwała tylko sprzęgło - plomby w zębach się poluzowały...
Jeszcze dziś natrafiłem na forum na temat pt. wady konstrukcyjne w210 i dość mocno się przeraziłem W stosunku do Fiata zasadniczym plusami jest brak koła dwumasowego oraz łańcuch rozrządu zamiast paska. Fiatem mieszczę się w 5-5,5l/100km w cyklu mieszanym, Mercedes rzekomo potrafi osiągnąć 7,5, gdzie przy tej masie, mocy i automacie, byłoby wynikiem, całkiem przyzwoitym.
No ale dobrze, może troszkę więcej o samym samochodzie, bo to też jest dość istotna sprawa. Otóż auto przyjechało pod koniec zeszłego roku z Niemiec na kołach i to by było na tyle jeśli chodzi o wojaże po polskich "drogach". I teraz uwaga, przebieg samochodu to niecałe 125tys. km - i to jest właśnie jeden z dwóch głównych plusów, a drugi to to, że wiem iż auto jest bezwypadkowe. Skąd taka pewność? Samochód ma znajomy, którego córka od lat nastu mieszka w Niemczech, ma własną klinikę dentystyczną, ogólnie rzecz ujmując, pani niemal śpi na pieniążkach. Auto kupiła nowe, jest jedyną właścicielką, samochód był serwisowany u jakiegoś Witowskiego, polskie nazwisko, ale ani słowa w tym języku Jako iż stwierdziła ona, że już czas na zmiany to kupiła sobie, oczywiście nowe, BMW X3, a mietka oddała ojcu mówiąc - masz tato i zrób se z nim co chcesz; ja go będe opłacała jeśli go sobie zostawisz (niemieckie ubezpieczenie jest opłacone do końca roku), jeśli CI niepotrzebny, sprzedaj, oddaj (niestety nie chce za darmo), zrób co chcesz.
No i teraz przechodzimy do zasadniczego minusa auta, cena. Znajomy chciał za niego 5 tysięcy euro...samochód jest oczywiście do pełnych opłat i rejestracji, więc trzeba doliczyć ze 4 tysiące na dzień dobry. Wczoraj z nim rozmawiałem to powiedział mi 4500 ojro. Bo miał jakichś tam zainteresowanych, ale nie dawali mu tyle ile chciał. Bo co jeszcze jest dla mnie ważne, ja wiem, że ten samochód ma prawdziwy przebieg, że nikt przy nim nie kombinował, że bezwypadkowa przeszłość jest prawdą, ale każdy obcy będzie do tego podchodził z pewnym dystansem, co dla mnie jest jakimś tam plusem.
Aaaa...żeby nie było że wszystko jest jak w filmie, gdy znajomy brał samochód od córki to ta mu powiedziała, że jest coś nie tak z turbiną, w serwisie jej powiedzieli, ze trzeba ją wymienić bo jest w bardzo złym stanie, jeszcze olej ciekł na połączeniu z silnikiem. Więc znajomy ostrożnie się nim przytoczył, żeby tej turbinki nie nadużywać, w Polsce ja zdemontował i udał się do jakiegoś serwisu w Lublinie. Tam dowiedział się, że....turbina jest w pełni sprawna, niemal w idealnym stanie, a to rzekomo drogie uszkodzenie to tylko stara uszczelka, która zaczęła puszczać olej. Tak więc turbina jest przeczyszczona, jakiś tłoczek w niej tylko został odrobinę dotarty, bo ponoć za ciężko chodził.
Co więcej, wczoraj oglądałem samochód dokładniej no i oczywiście nie jest on idealny, bo jednak ma te 11 lat, choć jest chyba z końca 2001. Dziecko które było wożone tym samochodem, chyba nie zna jeszcze wartości pieniądza i tego jak ciężko on przychodzi (chociaż ono raczej tego problemu nigdy nie doświadczy...) i gdy podjeżdżali pod dom, nie wiem jak i gdzie ten samochód był parkowany, że to trudne dziecko zawsze musiało tymi biednymi drzwiami o coś puknąć! W związku z czym tylne prawe drzwi tak na wysokości klamki są tak punktowo, w jednej linii trochę obitę, nie bardzo mocno, ale chcąc żeby to ładnie wyglądało, trzeba by malować, więc jakiś dodatkowy koszt dochodzi. Znajomy gdy tydzień temu chciał trochę rozruszać samochód, bo stoi cały w garażu nie jeżdzony, podjechał pod sklep, wszedł do niego, a w tym czasie jechał jakiś gówniarz, który nieco za wcześniej skręcił i zahaczył o omawianego mietka, straty nie są duże bo zarysował lewy róg zderzaka i pod nim jest 4cm pęknięcie. Niby nic poważnego, bo nawet bardzo tego nie widać, ale lakiernik wycenił naprawę na jakieś 300zł. Także samochód prawie nie jeździ, a jak już się przejedzie to same złe rzeczy się dzieją, aż boję się go pożyczać, co zamierzam zrobić przy weekendzie. Jak jechałem to wydaje mi się, że na dołkach coś puka z tyłu po lewej stronie, pewnie trzeba wymienić jakąś wyeksploatowaną gumkę czy inny łącznik i będzie cisza jak makiem zasiał.
W domu mam VIN, co on może mi powiedzieć o samochodzie oprócz wyposażenia?
Bo właśnie cena jest dość wysoka wg mnie, natomiast wyposażenie jak to ktoś napisał o E270 nie jest jakieś niesamowicie bogate bo z tego co zauważyłem ma: klimatyzację dwustrefową ale manualną, skórę wentylowaną, siedzenie regulowane elektrycznie, ale bez tych 3 pamięci na drzwiach, grzane fotele, radio to Becker APS 30 o takie , szyberdach, elektryka szyb i lusterek, kierunki w lusterkach no i to chyba tyle z bajerów. Znajomego zdziwiło połączenie klimatyzacji z szyberdachem, że taki mix rzadko występuje w połączeniu, to prawda?
Wiem, że się rozpisałem, ale bardzo bym prosił Was o pomoc i jakieś sugestie, bo te 20-25 tysięcy to nie jest dla mnie taka mała suma. Przetrawię ją, ale boję się ewentualnych napraw, które mogą mi się pojawić po zakupie, bo nie chciałbym zmienić samochodu na auto które zaraz bedzie mi stwarzać problemy i wymagać będzie dodatkowych, niemałych pieniędzy.
Aaa, jeszcze ważna sprawa, na karoserii, PÓKI CO, nie widać ognisk korozji, oglądałem samochód od spodu to są w paru miejscach takie punkty, ale to wystarczy poczyścić szczotką i i tak bym go chciał zakonserwować jakimś bitgumem, żeby wydłużyć żywot.
Na wszelkie pytania chętnie odpowiem, w niedługim czasie mógłbym nawet wstawić zdjęcia, gdyby ktoś chciał spojrzeć fachowym okiem, mógłbym po fotografować punkty narażone na korozję czy inne miejsca, z których można coś więcej odczytać odnośnie samego auta.
Zapraszam do dyskusji i czekam na każde odpowiedzi, zarówno te zachęcające jak i zniechęcające, o ile takie będą, ale proszę o szczerość, bo nie chodzi przecież o to, żeby mnie namówić, bo nikt chyba nie ma z tego żadnej korzyści finansowej zwłaszcza
Na forum jestem nowy, a właściwie zarejestrowałem się tu głównie po to, abyście pomogli mi rozwiać wątpliwości i pomóc w podjęciu właściwej decyzji.
Przejdę od razu to meritum, trzymajcie się, bo wiem, że za to co chcę napisać, mogę zostać z linczowany, ale mam prawo do własnego zdania!
Otóż waham się nad zmianą na MB W210 Elegance sedan E270 2001 rok automat, a przesiadałbym się z....Fiata Stilo 1,9 jtd 115KM 2003 rok manual.
OK! Tak wiem, jak mogę w ogóle porównywać Fiata do Mercedesa, tak?
Otóż mogę drodzy Państwo, a nie bierze się to znikąd. Ogólnie Fiat to marka, która towarzyszy nam od lat 90, wiadomo najpierw mały fiat, potem fiat 127, później 2xTipo 1.4 i teraz Stilo. Na Stilo zdecydowalismy się, w nadziei, ze będzie sie on sprawowal tak samo dobrze jak wymienione Tipo, bo naprawdę, życzę sobie, żebym z każdym innym samochodem miał tyle "problemów" co z tymi Typami. Jedynie rdza im brała nadkola tylne, no ale raz, że auta 20letnie, a poza tym chyba i wada konstrukcyjna, bo nie tylko nasze cierpiały na tą przypadłość.
Stilo natomiast ma blachy ocynkowane i nie widziałem, żeby ktokolwiek narzekał na rdzę, a na pewno nie dzieję się to tak jak, z całym szacunkiem, w przypadku W210
Z Fiatem odpukać poważnych problemów nie ma, ale trzeba by było też jakiś grosz zainwestować, np. wymienić poduszki pod silnikiem.
Ale tak w ogóle dlaczego waham się nad zmianą aut skoro mam tak zacnego Fiata, tak? Już wyjaśniam, przejechałem się tym mercedesem tydzień temu i pierwsze co wprawiło mnie w głęboki szok to...wyciszenie wnętrza! Po prostu zrobiłem lalkę ze zdziwioną miną i przez całą, 10minutą podróż, wyglądałem jak karp wyjęty z wody. Cisza jak makiem zasiał, żadne wibracje nie przenoszą się na kabinę, z zewnątrz nie dochodzą żadne odgłosy, toż to szok! A ponoć nie jest to jakaś super kulturalna jednostka. Nigdy nie byłem przekonany do automatów, raczej z tego względu, gdyż słyszałem, że są fajne dopóki jeżdżą, gorzej gdy zaczną się psuć, bo raz że ciężko to naprawić, a dwa, że ostro to łupie po kieszeni. Naczytałem się o tym sporo no i chyba, używając ASB z mózgiem, a samochodu nie jako holownika, pamiętając przy tym o wymienia filtra i oleju, to tragedii nie ma...Masa auta spora, ale jednak po przesiadce ze 115 koni do 170 no to cztery litery urywa (aż zaczął migać taki duży wykrzyknik na desce, to chyba od ESP?), a przyspieszałem bez kick-downa, bo dopiero niedawno wyczytałem na forum, że coś takiego istnieje. Fiat ma dobre hamulce, ale w Mietku, jako że nie jestem przyzwyczajony do 2 pedałów, chciałem przyhamować lewą nogą, która do tej pory obsługiwała tylko sprzęgło - plomby w zębach się poluzowały...
Jeszcze dziś natrafiłem na forum na temat pt. wady konstrukcyjne w210 i dość mocno się przeraziłem W stosunku do Fiata zasadniczym plusami jest brak koła dwumasowego oraz łańcuch rozrządu zamiast paska. Fiatem mieszczę się w 5-5,5l/100km w cyklu mieszanym, Mercedes rzekomo potrafi osiągnąć 7,5, gdzie przy tej masie, mocy i automacie, byłoby wynikiem, całkiem przyzwoitym.
No ale dobrze, może troszkę więcej o samym samochodzie, bo to też jest dość istotna sprawa. Otóż auto przyjechało pod koniec zeszłego roku z Niemiec na kołach i to by było na tyle jeśli chodzi o wojaże po polskich "drogach". I teraz uwaga, przebieg samochodu to niecałe 125tys. km - i to jest właśnie jeden z dwóch głównych plusów, a drugi to to, że wiem iż auto jest bezwypadkowe. Skąd taka pewność? Samochód ma znajomy, którego córka od lat nastu mieszka w Niemczech, ma własną klinikę dentystyczną, ogólnie rzecz ujmując, pani niemal śpi na pieniążkach. Auto kupiła nowe, jest jedyną właścicielką, samochód był serwisowany u jakiegoś Witowskiego, polskie nazwisko, ale ani słowa w tym języku Jako iż stwierdziła ona, że już czas na zmiany to kupiła sobie, oczywiście nowe, BMW X3, a mietka oddała ojcu mówiąc - masz tato i zrób se z nim co chcesz; ja go będe opłacała jeśli go sobie zostawisz (niemieckie ubezpieczenie jest opłacone do końca roku), jeśli CI niepotrzebny, sprzedaj, oddaj (niestety nie chce za darmo), zrób co chcesz.
No i teraz przechodzimy do zasadniczego minusa auta, cena. Znajomy chciał za niego 5 tysięcy euro...samochód jest oczywiście do pełnych opłat i rejestracji, więc trzeba doliczyć ze 4 tysiące na dzień dobry. Wczoraj z nim rozmawiałem to powiedział mi 4500 ojro. Bo miał jakichś tam zainteresowanych, ale nie dawali mu tyle ile chciał. Bo co jeszcze jest dla mnie ważne, ja wiem, że ten samochód ma prawdziwy przebieg, że nikt przy nim nie kombinował, że bezwypadkowa przeszłość jest prawdą, ale każdy obcy będzie do tego podchodził z pewnym dystansem, co dla mnie jest jakimś tam plusem.
Aaaa...żeby nie było że wszystko jest jak w filmie, gdy znajomy brał samochód od córki to ta mu powiedziała, że jest coś nie tak z turbiną, w serwisie jej powiedzieli, ze trzeba ją wymienić bo jest w bardzo złym stanie, jeszcze olej ciekł na połączeniu z silnikiem. Więc znajomy ostrożnie się nim przytoczył, żeby tej turbinki nie nadużywać, w Polsce ja zdemontował i udał się do jakiegoś serwisu w Lublinie. Tam dowiedział się, że....turbina jest w pełni sprawna, niemal w idealnym stanie, a to rzekomo drogie uszkodzenie to tylko stara uszczelka, która zaczęła puszczać olej. Tak więc turbina jest przeczyszczona, jakiś tłoczek w niej tylko został odrobinę dotarty, bo ponoć za ciężko chodził.
Co więcej, wczoraj oglądałem samochód dokładniej no i oczywiście nie jest on idealny, bo jednak ma te 11 lat, choć jest chyba z końca 2001. Dziecko które było wożone tym samochodem, chyba nie zna jeszcze wartości pieniądza i tego jak ciężko on przychodzi (chociaż ono raczej tego problemu nigdy nie doświadczy...) i gdy podjeżdżali pod dom, nie wiem jak i gdzie ten samochód był parkowany, że to trudne dziecko zawsze musiało tymi biednymi drzwiami o coś puknąć! W związku z czym tylne prawe drzwi tak na wysokości klamki są tak punktowo, w jednej linii trochę obitę, nie bardzo mocno, ale chcąc żeby to ładnie wyglądało, trzeba by malować, więc jakiś dodatkowy koszt dochodzi. Znajomy gdy tydzień temu chciał trochę rozruszać samochód, bo stoi cały w garażu nie jeżdzony, podjechał pod sklep, wszedł do niego, a w tym czasie jechał jakiś gówniarz, który nieco za wcześniej skręcił i zahaczył o omawianego mietka, straty nie są duże bo zarysował lewy róg zderzaka i pod nim jest 4cm pęknięcie. Niby nic poważnego, bo nawet bardzo tego nie widać, ale lakiernik wycenił naprawę na jakieś 300zł. Także samochód prawie nie jeździ, a jak już się przejedzie to same złe rzeczy się dzieją, aż boję się go pożyczać, co zamierzam zrobić przy weekendzie. Jak jechałem to wydaje mi się, że na dołkach coś puka z tyłu po lewej stronie, pewnie trzeba wymienić jakąś wyeksploatowaną gumkę czy inny łącznik i będzie cisza jak makiem zasiał.
W domu mam VIN, co on może mi powiedzieć o samochodzie oprócz wyposażenia?
Bo właśnie cena jest dość wysoka wg mnie, natomiast wyposażenie jak to ktoś napisał o E270 nie jest jakieś niesamowicie bogate bo z tego co zauważyłem ma: klimatyzację dwustrefową ale manualną, skórę wentylowaną, siedzenie regulowane elektrycznie, ale bez tych 3 pamięci na drzwiach, grzane fotele, radio to Becker APS 30 o takie , szyberdach, elektryka szyb i lusterek, kierunki w lusterkach no i to chyba tyle z bajerów. Znajomego zdziwiło połączenie klimatyzacji z szyberdachem, że taki mix rzadko występuje w połączeniu, to prawda?
Wiem, że się rozpisałem, ale bardzo bym prosił Was o pomoc i jakieś sugestie, bo te 20-25 tysięcy to nie jest dla mnie taka mała suma. Przetrawię ją, ale boję się ewentualnych napraw, które mogą mi się pojawić po zakupie, bo nie chciałbym zmienić samochodu na auto które zaraz bedzie mi stwarzać problemy i wymagać będzie dodatkowych, niemałych pieniędzy.
Aaa, jeszcze ważna sprawa, na karoserii, PÓKI CO, nie widać ognisk korozji, oglądałem samochód od spodu to są w paru miejscach takie punkty, ale to wystarczy poczyścić szczotką i i tak bym go chciał zakonserwować jakimś bitgumem, żeby wydłużyć żywot.
Na wszelkie pytania chętnie odpowiem, w niedługim czasie mógłbym nawet wstawić zdjęcia, gdyby ktoś chciał spojrzeć fachowym okiem, mógłbym po fotografować punkty narażone na korozję czy inne miejsca, z których można coś więcej odczytać odnośnie samego auta.
Zapraszam do dyskusji i czekam na każde odpowiedzi, zarówno te zachęcające jak i zniechęcające, o ile takie będą, ale proszę o szczerość, bo nie chodzi przecież o to, żeby mnie namówić, bo nikt chyba nie ma z tego żadnej korzyści finansowej zwłaszcza