Cześć.
Przychodzę w funeralnym wręcz nastroju już teraz, bo ręce mi opadają. Przytoczę po krótce co się stało:
przedwczoraj samochód rano przestał poznawać kluczyk (nie reaguje centralny zamek, po otwarciu z zamka wyje alarm, nie odpala, kontrolki na lusterku sygnalizują immo). Po południu wyjąłem moduł zasilania, bo już miałem raz taką przygodę, ale jest dobry. Odpiąłem aku, podpiąłem i odpalił... W euforii po sukcesie zgasiłem samochód i z ciekawości próbowałem odpalić ponownie - kaplica. Mrugają kontrolki, że immo, nie da się podnieść szyb ani ich opuścić, nie działa radio, ale klima owszem. Nie działa też klakson i nie reaguje centralny zamek, choć diody na lusterku mrugają jakby reagował.
Dziś podjechał człowiek z SD aż z Mikołowa, podpina i nie jest w stanie wejść w połączenie min. z ECU silnika, ze skrzynią, ale na przykład z klimatyzacją już owszem. Auto nadal nie odpala, choć kręci. Transponder w kluczu sprawdzony i jest przylutowany dobrze, sam kluczyk wysyła sygnał i działa sprawnie.
Ktokolwiek ma jakikolwiek pomysł? Z dnia na dzień (a w sumie w ciągu jednej nocy, bez deszczu, bez mrozu) auto kompletnie odmówiło współpracy.
Proszę o rady inne niż zepchnąć z klifu, bo się nie - automat xD

Na początek zobacz bezpieczniki obok akumulatora.
Zajrzyj do modułów pod maską po stronie pasażera (jest tak kilka bezpieczników), posprawdzaj kostki, czy nie są luźne. Zajrzyj do SAM po stronie kierowcy, też pod maską czy coś nie wymaga lutowania itp.

Wszystkie bezpieczniki posprawdzałem multimetrem. Te pod maską, w skrzynce na module zasilania i też pod kanapą. SAM - ten taki śmieszny moduł w skrzynce z bezpiecznikami, którego nie da się rozebrać po zdjęciu obudowy? To go ostatnio otwierałem, ale to było z tydzień wstecz bo szukałem coś od wentylatorów nawiewu, ale też wyglądał w porządku. Najdziwniejsze jest to, że odpalił po odpięciu aku, a teraz już rzucił palenie całkowicie. Tak jakby ECU nie dostawał prądu i to też podpowiedział mi człowiek co u mnie własnie był, ale nie umiał nic więcej powiedzieć, choć od kilkunastu lat siedzi już w MB tylko.
Jutro wrócę z pracy to poszukam nowych bezpieczników w domu i pozmieniam każdy jeden na nowy, choć nie wiem czy coś to da.

Czasem to się cuda dzieją z tymi autami.
Zamontowalem skrzynie, wszystko poskręcałem i auto nie odpala, rozrusznik nawet się nie odzywa. Próbuję śrubokrętem zewrzeć stały + z plusem na bendiks i dupa. Myślę sobie brak prądu. Podłączyłem prostownik i dalej probuje śrubokrętem, to się tylko pompa paliwa załączyła. Na desce tylko komunikat o poziomie oleju. Wyjąłem rozrusznik, sprawdzam akumulatorem i działa. No to montuje z powrotem, siadam do auta i dalej to samo.
W pewnym momencie zauważyłem luźny przewód masowy. Przykręciłem do skrzyni i auto odpala. Nawet bym nie pomyślał, że jeden przewód masowy tylko jest i się schował gdzieś pod przewodami paliwowymi

SAM to ogolnie cała ta skrzynka z bezpiecznikami.

Właśnie czytalem w Twoim temacie o tej sytuacji, ale Ty robiłeś grube naprawy, a ja jedynie odstawiłem samochód na plac^^

Rada dla wszystkich na przyszłość- sprawdzajcie stan przewodów zasilających, które są przy akumulatorze. Wyglądają dobrze, a mogą czasem miec luzy i nie stykać w oczkach. Naprawiony jeden z kabli, auto ożyło!

A widzisz. Jednak kable

Ale czlowiek w życiu by się nie spodziewał. Wyglądają dobrze, a się okazuje że od zdejmowania klem musial się przewód z zacisku na tyle wysunąć, żeby nie było styku ale jednocześnie na tyle mało, żeby trzymał się wewnątrz. No ale ważne, że jeździ.