Witam. Od jakiegoś czasu borykam się z problemem temperatury silnika (może tylko mi się tak wydaje). Kiedy kupiłem auto w lutym ubywało mi płynu z chłodnicy, zima była to dolewałem i tak jeździłem. Kiedy przyszło lato wymieniłem chłodnicę bo ciekła. Po wymianie przestało ubywać płynu, ale akurat często jeździłem to Warszawy to stałem w korkach. I tu dziwna sytuacja, wskaźnik temperatury na desce nigdy nie przekroczył 100 stopni, natomiast panel klimatronika często w korkach w upały pokazywał mi 105 a czasem nawet więcej. Wymieniłem wisko, nawet wyjąłem termostat, ale praktycznie nic się nie zmieniało. Pomyślałem sobie, że czujnik temperatury na deskę jest uszkodzony i zacina się przy temperaturze 95 stopni. Ale ostatnio założyłem teromostat i po zalaniu płynem pojechałem się przejechać i pierwszy raz wskaźnik na desce skoczył do 120 stopni po czym spadł do około 95 stopni. Więc wygląda, że działa. Skąd zatem takie rozbieżności wskazań, na desce mam nie więcej niż 95 a panel klimatronika potrafi pokazać w tym samym czasie ponad 100 stopni.

Wskaźniki w zegarach nie są skalowane z jakąś wielką dokładnością i mają pokazywać jedynie orientacyjne wielkości.
Za to na panelu klimatronika pokazywany jest odczyt bezpośrednio z czujnika i raczej jemu bym wierzył.
Stąd te rozbieżności... Nie przejmowałbym się wskaźnikami, o ile nie pokazują jakichś niestworzonych rzeczy. Wtedy należałoby może zacząć od przeczyszczenia kostek licznika i ew. poprawić luty z tyłu.